sobota, 2 listopada 2013

''Coś większego'' - Roz. 13


Rozdział 13 – ‘’ Czyżby w środku ktoś był? ‘’

Środa. Dwa dni przed balem.
- Ustawcie się w końcu! Czy wy nawet teraz musicie mnie wyprowadzać z równowagi?! Boli mnie już gardło od krzyczenia na was! – Mr.Mordor dosłownie traciła głos – dziś mamy ostatnią próbę, więc proszę was chociaż o piętnaście minut skupienia! – włączyła radio, a
tańcząc wyuczony układ.
melodia poloneza wypełniła salę gimnastyczną. 3a ruszyła nienagannie przez pomieszczenie,
- Mordor, jest jeszcze bardziej zestresowana niż zwykle. – zauważyła z przykrością Ann (Normalnie by jej to nie obchodziło, ale że ostatnimi czasy zyskała trochę moralności psychicznej, zmieniło się jej również spoglądanie na świat – za sprawą rzekomego uczucia do Kyle )
-  W sumie może i racja. Chce żebyśmy dobrze wypadli na tle innych klas 3, a szczególnie ‘’d’’
( Z klasą 3d, rywalizowali nawet w ilości nakładanej tapety przez  dziewczyny)
- Robią tego szumu więcej, niż potrzeba.
- Myślałem że lubisz mieć wokół siebie szum – podsunął dziarsko Kyle
- Już nie – odparła rumieniąc się
- O!- zdziwił się – czy ma to jakiś związek z twoimi maskami?
- Poniekąd tak – ‘’Przy okazji to też twoja zasługa’’ – muszę ci powiedzieć, że ich ilość się o wiele bardziej zmniejszyła.
- Cieszę się – odpowiedział i obdarzył Ann jednym z jego uśmiechów, który zmiękczał jej nogi.
Kyle obrócił się na chwilę i namierzył wzrokiem Sophie. Byli trzecią parą od przodu.  Doskonale wiedział że go nie cierpiała, i w głównej mierze właśnie dlatego uwielbiał ją denerwować. Akurat nudziło mu się więc przykuł jej uwagę, i pomachał do niej szczerząc się. Dziewczyna tylko popatrzyła na niego tępym wzrokiem, zaledwie przez sekundę i odwróciła wzrok. Kyle to zaniepokoiło.
- Ej, Ann. Czy nie uważasz że z So jest coś nie tak?
- Uważam i martwię się o nią, ale nic mi nie mówi.
- To dziwne. Kiedyś rzucała we mnie twoim piórnikiem ( był twardszy i bardziej wypakowany co zwiększało szanse na trafienie do celu), a teraz nawet na mnie nie spojrzy. – powiedział jakby z żalem.
Ann zatkało. Nie wierzyła że sytuacje Sophie go zacznie obchodzić. Miała go przez ten czas za fajnego chłopka, ale bez głębszych uczuć. Natomiast w tym momencie, jej zdanie o nim, całkowicie się zmieniło. Z całkowicie beznadziejnego na całkowicie idealnego.
Po raz pierwszy nie żałowała że go poznała. Nie chciała już cofać czasu by zaprzepaścić ich znajomość. Wręcz przeciwnie. Chciała ją dalej pogłębiać. Dlatego, właśnie zadecydowała, że powie mu o tym co do niego czuje, na balu, i nie będzie jej obchodziło czy on to odwzajemnia czy nie. Jest gotowa na wszystko.

Dwanaście nieprzeczytanych wiadomości na Facebooku. Nadawca, Billie. Odbiorca, zmarnowana i przygnieciona przez życie Sophie.
‘’So, czemu się nie odzywasz? Przecież wiesz że możesz na mnie liczyć. Nie wyśmieje cię, jeżeli o to ci chodzi’’
‘’Cholera, co ja mówię. Jestem głupi, wybacz. Gdybyś chciała sama byś mi powiedziała’’
‘’Ale jednak, dalej nie rozumiem co takiego się stało że tak się zachowujesz’’
‘’ Proszę odpisz. Przecież wszystko było dobrze! Jeszcze niecałe trzy miesiące temu normalnie gadaliśmy, i kiedy znów zaczęliśmy rozmawiać, zaraz po imprezie wszystko się zwaliło. Co zrobiłem nie tak?’’
‘’Sophie!’’
I tak dalej i tak dalej. Dziewczyna mierzyła ekran bezmyślnym wzrokiem w nadziei że kiedyś to zrozumie. Zastanawiała się czy powinna odpisać. Jeżeli odpisze da do siebie dostęp – czego wystrzegała się tak mocno, że miała ochotę zwymiotować samą sobą. W tedy mogłaby zaufać Billiemu i to jemu wypłakiwać się na ramieniu (Ramię Marry było już za wilgotne). Ale z kolei jeżeli to zrobi, istnieje szansa że Billie po pewnym czasie wykorzysta ją jak chusteczkę, i wyrzuci do śmieci, po zużyciu. Nie miała co do tego pewności. Nie miała do niczego pewności, więc może chociażby dlatego powinna zaryzykować?
Otworzyła okienko Billiego i kliknęła pole tekstowe. Od czego miała zacząć?
Nagle obok okna jej kumpla (właściwie nie wiedziała czy ma prawo jeszcze go tak nazywać), wyskoczyło drugie. O jej skromnej osobie przypomniał sobie Raice. Kumpel Kyle. Brr, na samą myśl Sophie zadrżała.
Raice: Hej So! Jak tam przygotowania? – brzmiała wiadomość
Ja: Jakie przygotowania?- odpisała szybko. Co oni znów knuli?
Raice:  No jak to do czego? Do próby samobójczej :D
Sophie zachowała zimną krew i spokojnie wystukała:
Ja: Dobry żart, naprawdę ubaw po pachy! >.<
Raice: To nie był żart.
‘’Przeczekam to, może się odczepi’’ – pomyślała z nadzieją, ale po chwili znów napisał
Raice: Jak chcesz to mogę ci dać żyletki. Ile przyda ci się sztuk? Ze dwa, trzy? Nie wiem ile potrzebujesz by  zafarbować całą wodę w wannie. Oczywiście na czerwono skarbie.
Sophie: Możesz mi dać całe opakowanie. Najlepiej dwa.
                                               ‘’Nie… Dla tego gatunku nie ma już szans.’’


1 komentarz:

  1. za mało ! :D
    za mało, stanowczo za mało !

    jestem uparta i czekam jak pustynia na deszcz ale za mało !

    ja chcę więcej.
    nie mogę się doczekać jak to się rozwinie Sophie

    OdpowiedzUsuń