sobota, 19 października 2013

Roz. 1 '' Coś większego''



              Coś większego

Część 1 – ‘’ Tak niewinnie’’

Rozdział 1 – ‘’Tak to wszystko wygląda’’

- Au! To boli idioto! – krzyknęła Ann
Znajdowała się właśnie w morderczym uścisku, który zakładał jej nie to przyjaciel, nie to kolega, nie to znajomy. Była to jedna z tych osób, której nie wiesz za bardzo do jakiej szufladki wsadzić. Ów osobnik miał na imię Kyle. Nie był szczególnej urody, natomiast charakter miał już ponad przeciętny. Był mieszanką wszystkich gatunków podludzi, jakie Ann znała. Skate, męska dziwka, dres, narcyz, plastik, cham, i na końcu człowiek. Tak, od czasu do czasu posiadał w miarę ludzkie oblicze. Ujawniało się one co prawda raz na dwa miesiące, lub może rzadziej, i na nieszczęście Ann, ten dzień nie należał do tych w której się nią wykazywał.
- Puść mnie, bo inaczej nie kupię ci tego bulida, w ‘’Gośce’’! – delikatnie poluzował uścisk, ale i tak jej nie wypuścił – Puść! – krzyknęła i kopnęła go z całej siły w piszczel. Nie podziałało.
Dalej szamotała się pomiędzy jego ramieniem a brzuchem, kiedy w kieszeni kurtki dostrzegła telefon. Jego telefon.
‘Hmm, to daje tyle możliwości’- pomyślała chytrze, i szybko wyjęła telefon, jedną z wolnych rąk, których nie zdążył jeszcze zablokować.
 Oczywiście cały czas zachowywała pozory, że jej bardzo niewygodnie, i że wszystko powie nauczycielce, oraz że mu tego tego nie daruje, i przy pierwszej możliwej okazji wyponii mu jego haniebne zachowanie. A w międzyczasie kiedy nie patrzył, przeglądała numery na jego liście kontaktów i szukała tego ‘wyjątkowego’. Nagle, w oczy rzuciło jej się hasło ‘’Suzie :* ‘’. Z trudem powstrzymała mdłości, na myśl o tym że kolejna dziewczyna stała się własnością tej cioty. Bez zastanowienia się  wybrała zieloną słuchawkę. Nie wiedziała co powie. Liczyła na łut szczęścia, który towarzyszył jej od zawsze.
- Halo? Suzie? Cześć skarbie! Dzwonie tylko żeby ci powiedzieć, że twój kochany chłopak cię właśnie zdradził. Z kim? Będę z tobą szczera. Ze mną! – i w tym momencie się wyłączyła wybuchając gromkim śmiechem. Dopiero po minucie, która była aż nadto za długa, zauważyła że Kyle już jej nie trzyma i to w dodatku nie jest w zasięgu jej wzroku, co było niepokojące. Poklepała się odruchowo po tyłku, gdzie w tylnej kieszeni spodni zawsze miała swój różowy iPod. Nie wyczuła go. O nie, nie. Nie mógł jej tego zrobić. Szybko obleciała wzrokiem szkolne boisko, i znalazła go. Stał oparty o kosza, trzymając w ręku JEJ telefon. Zawał to mało powiedziane. Natychmiast pobiegła do tego kretyna w za dużym FullCapie, i zaczęła wyrywać mu telefon. Ku jej zdziwieniu oddał go bez problemu. Popatrzyła na niego podejrzliwie.
- CO TY ZROBIŁEŚ?
- Zamówiłem pizze- wzruszył ramionami z tym idiotycznym zawadiackim uśmieszkiem
Ann sama nie wiedziała czemu ale trochę jej ulżyło. Zawsze mógł zadzwonić do jej przyjaciół i nagadać jakiś głupot, tak jak zrobiła to ona, niecałe pięć minut temu.
- Czekaj, czekaj – ocknęła się – na czyj koszt?
- A do kogo zadzwoniłaś? – spytał wyczuwając grunt
- Do Suzie – dlaczego powiedziała prawdę?!
- To na twój – ponownie się uśmiechnął a Ann zapragnęła go zabić

- I w tym momencie przyjechał gościu z pizzą, a on powiedział że to ja zamawiałam pizze, i to ja chciałam z podwójnym serem. A wiesz, za podwójny trzeba zawsze więcej zapłacić. A ja miałam odłożone pieniądze na kosmetyczkę. Ale nie! Musiałam za to zapłacić, a ten debil się tylko ze mnie śmiał! Jak ja go nie cierpię – Ann trajkotała nad uchem Sophie, jej koleżanki z ławki.
Ich znajomość bywała burzliwa, lecz w głównej mierze, po mimo ich sprzecznych charakterów, dogadywały się. Często dostawały wspólnych niekontrolowanych napadów śmiechu i równie często sprzeczały się o Kyle. Nie to żeby Sophie była o niego zazdrosna. Wręcz przeciwnie. Nienawidziła go całym swoim sercem, za jego sposób bycia oraz sam wygląd. Był ucieleśnieniem zła, którego ona osobiście nie mogła znieść, dlatego same opowiadanie Anny były porównywalne do tortur.
Popatrzyła teraz na nią. Długie brązowe włosy. Rodem z bajek o księżniczce Barbie. Duże oczy, nawet za duże, niebieskie, z podkręconymi rzęsami – codziennie rano przez zalotkę Samsunga. Naturalnie markowe ciuchy to był MUST HAVE jej szafy. Bordowe Vansy także do niej należały. Jednym słowem, była kolejną dziewczyną kochającą modę i bycie w centrum uwagi. Nic nadzwyczajnego.
Natomiast Sophie, była totalnym przeciwieństwem. Oklapłe włosy, w kolorze popielaty blond, sięgały jej nudnie do ramiom, gdzie lekko się kręciły. Według niej, jedyne co można było uznać w jej wyglądzie za ładne, to były to właśnie oczy. Lekko skośne, bardzo lekko, prawie niezauważalnie, również niebieskie. Co do ubioru, było on przeciętny. Nie lubiła wkładać na siebie rzeczy poważnych lub w smutnych odcieniach. Po mimo tego że nosiła się kolorowo, jej wnętrze już takie nie było. Często zawity wał tam smutek, noszony tylko i wyłącznie przez przeszłość.  
- To po co spędzasz z nim czas? – zapytała patrząc na wariatkę po prawej
- Nie spędzam! Tylko siedziałam w domu i mi się nudziło, a że zadzwonił i powiedział że idzie na kosza, zabrałam się razem z nim.
- No tak, to całkowicie zmienia postać rzeczy – prychnęła i przewróciła oczami, jak to miała w zwyczaju
- Znów masz dzisiaj zły humor- powiedziała z ledwo zauważalną troską Anna.
- Nie przejmuj się – machnęła ręką – grunt że ty masz dobry.
- Ale ja nie lubię jak cie coś dręczy – wydęła, niezadowolona usta
‘Akurat. Nic cię to nie obchodzi. Po prostu chcesz zachować dobrą twarz, przed następnym sprawdzianem’’- pomyślała ponuro Sophie
- Nic mi nie jest. Serio.
Koleżanka, po mimo że na taką nie wyglądała to martwiła się o nią. Już od paru dni siedziała osowiała na lekcjach, i próbowała to zakamuflować słabym uśmiechem. Nigdy nie tryskała życiem, ale w ostatnich dniach to się nasiliło. Wiedziała że jej nie powie, ale w głębi duszy łudziła się, że prędzej czy później ciężka atmosfera ich ławki bardzo szybko zniknie.

Kyle po raz kolejny przywłaszczył sobie jej komórkę. Tym razem do celów… artystycznych? Patrzyła jak przykłada sobie wskazujący palec do lewego policzka, i układa usta w charakterystyczny Dziubek. Klik. Telefon wykonał serie zdjęć i na jej karcie pamięci umieściło się dziesięć zdjęć jego twarzy. Choć po wielu przemyśleniach nie powinna nazywać tego twarzą. Był zdecydowanie za brzydki.
Nawet nie zaprotestowała żeby mu go zabrać. Tylko patrzyła. Tylko to. Już wyobrażała sobie jakby to skomentowała Sophie.
- Znów dajesz się traktować jak dziwka
Tak, ona była aż za bardzo bezpośrednia. Nie, nie będzie się tym przejmować. Ma prawo robić co chce.
Sesja jego oraz jego kumpla Raice, potrwała do końca przerwy. Telefon, został dopiero jej oddany na końcu ostatniej lekcji. Nie przejęła się tym. Czemu? Nie wiedziała.
Ich relacja był bardzo dziwna. Bardzo, bardzo dziwna. Z jednej strony nie lubiła tego idioty, który nie miał do niej za grosz szacunku, a z drugiej strony… trudno było się jej do tego przyznać… ale lubiła spędzać z nim czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz